niedziela, 25 marca 2018

Na koniec dnia.

Jak miną dzień, pod względem rodzinnym dobrze, ale pod względem diety, walki o siebie już mniej przyjemnie.
Wiecie, w całej tej walce o siebie ważne jest, by umieć przyznać się do błędu, ja dziś się przyznam, śniadanie nie, było fit! Drugie śniadanie było, ale na końcu go nie zjadłam, bo o 12 byłam w kościele później była kawa w miłym towarzystwie i właśnie było za miło, na stole Merci, delicje, no i się wkopałam jak śliwka w kompot! pooooszło jeden batonik, drugi, trzeci, ciastko jedno, drugie ach.....szkoda, że poszłam, na kawę a tak naprawdę nawet nie wypiłam, bo nie pije. Wróciliśmy, do domu zrobiłam, obiad i tu zaskoczenie zdrowy, ale zjedzony o 16.30, a nie o 15, później obudziły się wyrzuty sumienia, nagle siebie nienawidzę. Plus tych wyrzutów sumienia taki, że skłoniły mnie na do krótkiej wycieczki rowerowej ach i znów życie stało się lepsze więc na koniec dnia pozytyw.

Propozycja obiadu: warzywa na patelnię z papryką, cukinią, pomidorkami, brukselką do tego pierś kurczaka z mozarellą, pomidorkami i świeżym koperkiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz